Współczesne kobiety coraz częściej pokazują swoją niechęć do postrzegania ich stereotypowo. One nie boją się nowych wyzwań, podejmują trudne decyzje, dążą do stałego rozwoju oraz ciągle udowadniają swoją wartość w świecie biznesu. O kobiecej sile i osobowości w biznesie oraz swoim doświadczeniu bycia kobietą przedsiębiorcą Ewa Trzcińska, Prezes Polskiej Izby Biznesowej we Włoszech – CAPI, w rozmowie z Elżbietą Jachymczak, redaktor naczelną Business Intelligence.
EJ: Bardzo dziękuję za przyjęcie zaproszenia. Bycie kobietą przedsiębiorcą i to na obczyźnie to duże wyzwanie. Jest Pani Prezesem Polskiej Izby Biznesowej we Włoszech – CAPI. Czym zajmuje się Izba i jakie są jej cele?
ET: Polska Izba Biznesowa we Włoszech – CAPI jest instytucją młodą. 7 lipca będziemy świętować pierwszy rok naszej działalności. Składa się ona jednak z bardzo doświadczonych kobiet, ponieważ we Włoszech to polskie kobiety zajmują się biznesem. W zarządzie aktualnie zasiadają trzy Polki. Izba powstała z zapytań, jakie do nas, ekspertów trafiały, w związku z łączeniem biznesów obu krajów.
CAPI to rodzaj parasola ochronnego dla polskich przedsiębiorców we Włoszech. Każda firma może się do nas zgłosić, a my pomożemy w rozwiązaniu bieżących problemów, np. przekierujemy do prawnika, który zajmuje się prawem gospodarczym czy innych ekspertów. To rozwiązanie dobrze się sprawdza. Wchodząc na nowy rynek, szczególnie rynek włoski, który jest rynkiem trudnym, hermetycznym, dojrzałym, nie ma miejsca na improwizację. To jedna z ośmiu największych gospodarek światowych. Wymagający przeciwnik lub partner w biznesie. Warto mieć przemyślaną strategię. Wiedzieć, do kogo kieruję swój produkt/usługę? Czy jest to wyrób niszowy, czy masowy? Jak chcemy go dystrybuować?
Rynek włoski nie jest dla firm, które mają problemy w Polsce. To ma być ekspansja i kolejne miejsce rozwoju działalności, a nie zabawa w piaskownicy. Właśnie dlatego powstała nasza Izba: żeby przygotować raport dla danego sektora i pokierować przedsiębiorcę do właściwego eksperta. Każdy z nas reprezentuje inną branżę i łącząc siły, jesteśmy w stanie skutecznie pomóc nowej firmie na włoskim rynku.
Czy będąc dziennikarką łatwiej jest Pani skomunikować przedsiębiorców ze sobą?
Od 30 lat podróżuję między Polską a Włochami. Jest to związane zarówno z moim życiem osobistym (mój partner Aldo jest Włochem, a córka Karolina studiuje na Uniwersytecie Bolońskim), jak i zawodowym. Lubię być w ruchu, lubię organizować, wspierać, łączyć. Tam, gdzie się pojawiam, rozglądam się i próbuję stworzyć grupę, najczęściej są to mądre, przedsiębiorcze kobiety, które w ten sposób niejednokrotnie się poznają i zaprzyjaźniają. Lubię ludzi. To daje mi siłę napędową do dalszego działania. Aktualnie jest przystanek Włochy, ale nie zakładam, że to będzie ostatnie miejsce, w którym będę pracowała. W życiu trzeba być otwartym i robić rzeczy, które są dla nas ważne i sprawiają nam przyjemność.


Decyzja o zmianie miejsca do życia, ale i do biznesu nie należy do najłatwiejszych. Skąd czerpie Pani siłę i odwagę życiową?
Wybory te nie są łatwe. Często musimy z czegoś zrezygnować, na rzecz czegoś innego. Uważam, że my, kobiety jesteśmy bardzo silne i potrafimy bardzo szybko przeorganizować nasze życie, jeśli jest tego warte. Mam to chyba po mojej mamie, podobnie jak moje dwie siostry. Momentami bardzo mi brakuje Warszawy, mojej rodziny na wyciągnięcie ręki, moich wieloletnich przyjaciółek Renaty, Kasi czy Mai. Moich sąsiadów, uliczek przemierzanych setki razy, warszawskich wiewiórek w Łazienkach.
Tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono.
– mówiła nasza Noblistka Wiesława Szymborska
Kobiety to słaba płeć? Nic bardziej mylnego! Każda z nas jest silna, tylko trzeba w życiu mieć odwagę. Przeprowadzka poza granice swojego kraju to jest wyjście poza własną strefę komfortu. I to takie konkretne. Jednak zawsze pozostanę Polką i tak też będę traktowana w obcym kraju. Ważne jest, aby będąc w obcym kraju odnaleźć lub … stworzyć organizację polonijną, która będzie nas wspierać. Żebyśmy nie czuły się osamotnione w tej nowej rzeczywistości.
Nie zawsze wyjazd jest zaplanowany i wymarzony. Czasem decyzja o wyjeździe podejmowana jest pod wpływem jakiegoś impulsu zewnętrznego. Wtedy, tym bardziej takie wsparcie jest nieocenione. Jednak odwaga to główny element, który nam pomaga odnaleźć się w nowych realiach. Na swojej drodze spotkałam wiele niesamowitych kobiet, bardzo im dziękuję za lekcje, jakich mi udzieliły, za podzielenie się ze mną swoimi historiami. Obiecuję sobie i im, że kiedyś je spiszę, aby pomogły nie tylko mnie, ale i wielu innym kobietom, które boją się wyjść ze swojego kokonu i potrzebują impulsu, przykładu, by odmienić swoje życie.
Z odwagą w polskim narodzie, szczególnie wśród kobiet aż tak dobrze nie jest. Zauważam to podczas moich autorskich spotkań „Rozmowy przy kawie. Pisz życie własnym piórem”, gdzie czekam na nieznane mi wcześniej osoby i chcę z nim rozmawiać o odwadze w życiu i w biznesie. Początkowych kilka spotkań siedziałam sama. Z każdym kolejnym jest coraz lepiej. Mało która osoba ma odwagę podejść do obcej osoby i rozpocząć konwersację. Czy to wynika z osobowości, czy są inne uwarunkowania?
W mojej ocenie kobiety są odważne, ale brakuje nam pewności siebie. To wynika po części z naszego wychowania. W domu często dzieci słyszą: „Siedź prosto”, „Nie wychylaj się”, „Uśmiechnij się”, „Nie garb się”, „Po co ci to było”. Nawet nasze przysłowie, że pokorne ciele dwie matki ssie, przekazuje nam, abyśmy przede wszystkim się nie wychylali. A dlaczego nie? Każdy z nas ma emocje i wyraża je na różne sposoby. Przyglądając się wychowaniu dzieci we Włoszech, zauważyłam, że jest zupełnie inaczej. Bardziej bezstresowo. Oni wszyscy są przekonani, że są genialni (uśmiech). Mają świetne samopoczucie. Tak się pokazują i tak kupują je inni. To się wynosi z domu. Wielokrotnie rozmawiałam o tym z Karoliną, która po zdaniu matury w Polsce zaczęła studia w Bolonii. To ona mi uświadomiła, jak ważne jest wpojenie dziecku, że jest świetne takie, jakie jest. To mu daję odwagę, tak w życiu osobistym jak i zawodowym.
Polacy są narodem, który lubi oceniać.
Dlatego boimy się np. popełniać błędy gramatyczne w obcym języku. A trzeba mówić. Nie zwracać na wszystko uwagi. Inaczej nigdy nie ruszymy z miejsca. Samokontrola wynika z tego, że jesteśmy kontrolowani od małego dziecka. A co za tym idzie, zabiera się nam spontaniczność i odwagę. Dajmy dzieciom wolność. Możliwość doświadczania. Porażki też są w życiu potrzebne. I tylko wtedy nie komentujmy typu „a nie mówiłam”, tylko na chłodno i rzeczowo przyjrzyjmy się powodom niepowodzenia.
Obserwując polskie kobiety za granicą, widzę, że wykonują one olbrzymią pracę nad sobą, żeby mieć odwagę i móc powiedzieć: „Ja jestem dobra w tym i w tym”. W Polsce pytając kogoś, ile chce zarabiać, często nie umie tego określić, a może nie ma odwagi powiedzieć tego głośno. Kobiety biznesu i biznesmeni, którzy odnieśli sukcesy, to osoby, które znają swoją wartość. To osoby, które wyznaczają sobie cel, wierzą w swój projekt i idą do przodu.
Silne kobiety to takie, które znają swoją wartość i nie boją się powiedzieć, że są dobre w tym, co robią. Nie muszą nikomu niczego udowadniać.
Zarządzający firmą muszą nie tylko dobrze ją prowadzić, ale również być wrażliwymi emocjonalnie ludźmi. W mojej ocenie takie osoby są silne. Cieszę się, kiedy widzę osoby odważne, które przełamują bariery i nie boją się być sobą. Życie pod kontrolą to życie w ciągłym stresie. Zupełnie niepotrzebnie. Nie musimy wszystkiego ogarniać, być najlepsi i perfekcyjni. Skupiajmy się na tych rzeczach, które są dla nas najważniejsze. Resztę odpuszczajmy sobie.
Mam wrażenie, że polskie kobiety to „Hero” – takie bohaterki życiowe. Pracują na dwóch etatach, trzeci w domu, czwarty to wsparcie rodziców, a piąty organizacja. Na dłuższą metę jest to nie do wytrzymania. Więc co robimy? Gorzkniejemy. Mnie do pionu stawia moja córka Karolina – jak się zapędzę, przyjmę za dużo zobowiązań na raz i zarywam noce, to potrafi na mnie popatrzeć tak, że kolejna praca poczeka. Jeśli nie ma czasu, raz w tygodniu wyjść do kina czy nawet wypić kawę na tarasie, bawiąc się z kocimi ulubienicami, to takie życie nie ma sensu.
Oczywiście, musimy pracować – rachunki nie chcą same się zapłacić, ale też dlatego, że po prostu lubimy to, co robimy. Mnie na przykład bardzo relaksuje zbieranie materiałów do potencjalnych tekstów. Jestem już na tyle „dorosła”, że staram się robić hierarchię rzeczy ważnych i na nich koncentrować uwagę. Resztę powinno się odpuścić lub delegować zadania.
Luz tam, gdzie potrzeba i determinacja tam, gdzie potrzeba. Proste? Tylko w słowach. W czynach znacznie trudniejsze. Trzeba podglądać innych, którzy po prostu są pogodni i szczęśliwi i podpatrywać, jak to robią. Przeczytałam gdzieś, że stajemy się tacy, jakimi jest pięć najbliższych osób z naszego otoczenia. Może warto się rozejrzeć wokół siebie i oczyścić pole z osób, które dla nas są toksyczne?
Jak pandemia wpłynęła na biznes międzynarodowy?
Pandemia zaskoczyła nas wszystkich. Na początku wydawało się, że potrwa to tydzień, może miesiąc. Włosi podeszli początkowo do tego z niedowierzaniem. Potem sytuacja się pogarszała. Była coraz większa liczba zachorowań i wprowadzono surowe obostrzenia. Nawet nie można było wyjść z domu. Chyba że tylko po zakupy i to te powyżej 50 EUR. Inaczej wystawiane były mandaty. W miarę upływu czasu było coraz gorzej. Po kilku miesiącach spontanicznie organizowane akcje typu wywieszanie transparentów Tutto andra’ bene (wszystko będzie dobrze) czy wspólnego śpiewania z okien ucichły, tak jak i podupadła słynna włoska żywiołowość.
Włoska gospodarka opiera się na małych przedsiębiorcach. 98% firm, czyli kilka milionów to są firmy rodzinne, głównie w turystyce, gastronomii i handlu. Dlatego tak bardzo pandemia tąpnęła włoską gospodarką. Również branża targowa, której przychody stanowią ponad 13% PKB Włoch, mocno ucierpiała, co wpłynęło negatywnie na całość gospodarki krajowej.
Włosi nadal w dużej mierze są społeczeństwem patriarchalnym, gdzie to mężczyzna ma zarabiać. Utrata pracy przez głowę rodziny powodowała frustrację. Drastycznie wzrosły rozwody czy rozstania par, a mieszkanie bez balkonu stało się po prostu dramatem. Ceny mieszkań z balkonami czy tarasami poszybowały mocno w górę.
Pandemia to olbrzymi sprawdzian nie tylko dla biznesu, ale także dla ludzi, ich relacji, umiejętności dopasowywania się do zmieniających się warunków.
Nikt nie przewidział, że to będzie trwało tak długo. Podajmy choćby jako przykład: największe targi kosmetyczne „COSMOPROF WORLDWIDE BOLOGNA” przez ostatnie 2 lata się nie odbyły. Są one wyznacznikiem trendów na rynku beauty. Podobnie w innych sektorach.
Zamknięci w domach, odcięci od swoich zwyczajowych zadań czy kontaktów z ludźmi (przypomnijmy, że włoski styl życia to poranna kawa w zaprzyjaźnionym barze, częste spotkania w knajpkach tak w porze obiadowej jak i wczesnowieczornej, a także biesiadowanie na kolację) mieszkańcy Italii gorzknieli.
Kolejna rzecz, która nikomu nie robi dobrze, to brak możliwości zaplanowania czegokolwiek. Ta niepewność i nieprzewidywalność są bardzo destabilizujące. Nie wiemy, czy będąc za granicą, będziemy mogli przylecieć do kraju, czy będziemy musieli zostać na obczyźnie. Nie wiemy, co i jak planować. Czy za chwilę znów nie będziemy we włoskim rejonie oznaczonym jako pomarańczowa albo co gorzej czerwone strefa (w Polsce czerwona) i nawet z domu nie będzie można wyjść? Musimy jednak postępować rozsądnie, choć przestaliśmy na chwilę być panami własnego losu.
I znowu tu też trzeba wrócić do przysłowiowej szklanki w połowie pustej czy w połowie pełnej. Warto zauważyć w całej tej sytuacji plusy. Polski eksport mocno się w tym czasie rozwinął. Wynika to m.in. ze skróconego łańcucha dostaw. Szukamy partnera w ramach UE. Jest to olbrzymia szansa dla polskich firm. Za pierwsze trzy miesiące tego roku mamy zerowy bilans handlowy z Włochami, przy wzroście tak zakupów z Włoch jak i sprzedaży. Było tyle samo eksportu, co importu – 3,3 mld euro. To pokazuje, że polskie firmy wychodzącą poza kraj i widzą szanse rozwoju na rynkach zagranicznych.
Czy warto prowadzić firmę w kilku krajach lub współpracować z zagranicznymi przedsiębiorcami?
Polskie firmy są już przygotowane do biznesu międzynarodowego. Mają odwagę i chęć działania także poza Europą, nawet na najtrudniejszych rynkach wyrabiają sobie znakomite pozycje. Każda zmiana ma plusy i minusy. Również ta obecna, czyli pandemia pokazała dobre i złe oblicze dla gospodarki światowej. Zmienił się model biznesowy. Dziś, jeśli firma nie jest online, można śmiało powiedzieć, że nie żyje. Trzeba nadążać za zmieniającą się rzeczywistością. Nie zostawać w tyle. Warto rozwijać działalność e-commerce i być bliżej klienta. Brać przykład z zagranicznych gospodarek, które są dalej od nas. Uczmy się od najlepszych.


Czym jest uwarunkowany sukces kobiet w biznesie?
My, Polki lubimy pracować i być w czymś dobre. Szkolimy się bardzo często. Przyglądając się bizneswoman w wieku około 40 lat, zauważam, że te kobiety łączą rolę matki i przedsiębiorczyni, ale nie muszą być już idealne. Znają swoją wartość i wiedzą, czego chcą od życia. Są ukierunkowane na cel. Potrafią wejść oknem, jeśli drzwi będą zamknięte. A jak okna im zamkną, to wejdą kominem (uśmiech). Ta przenośnia doskonale obrazuje determinację, siłę i odwagę współczesnych kobiet biznesu.
Polki są bardzo cenione w świecie. Przykładem może być Kamila Niekraszewicz, która wprowadzała na włoski rynek polską firmę Comarch i odnosi na tym trudnym rynku spektakularne sukcesy. Włosi z niedowierzaniem patrzyli na nią, że ta młoda kobieta jest tak wykształcona i jest szefem zespołu facetów (nie są do tego przyzwyczajeni, nawet w nowoczesnym Mediolanie). Katarzyna Trawińska jest kolejnym przykładem wyjątkowej kobiety sukcesu. To ona uczy Włochów e-commerce’u. Agnieszka Gorzkowska i Ola Król stworzyły od podstaw portal polacywewloszech.com, który jest źródłem wiedzy dla Polonii nie tylko włoskiej i to wszystko społecznie.
W Mediolanie, w którym mieszkałam przez chwilę stworzyłyśmy polską grupę Leonesse Polacche (Polskie Lwice) – tam to są dziewczyny! Beata Brożek spec od firm farmaceutycznych. Ula Świerczewska światowej klasy ekspertka w branży filantropijnej najwyższego kalibru. Grażyna Ścisłowska swoją wiedzą wspierająca np. osoby, które znalazły się w depresji pandemicznej, nasze artystki zdobywające uznanie na trudnym mediolańskim rynku sztuki, prawniczki, lekarki… W Bolonii Aneta Malinowska stworzyła i prowadzi grupę na Facebooku, gdzie znajdziemy wszelkie rady i porady dla rodaków znajdujących się w regionie Emilia Romania.
Niesamowitą pracę wykonuje się w polskich szkołach, ja mam przyjemność współpracować z tą z Bolonii, gdzie Iwona Stachera jest zawsze otwarta na wszelkiego typu innowacje. Przykłady mogłabym tu mnożyć.
Warto uczyć się od takich kobiet siły, odwagi i determinacji.
Jak mam gorszy dzień, jak coś mnie przygniotło czy zabolało – rozglądam się wokół i widzę, że np. Aneta wymyśliła świetny projekt „Polskie kobiety na świecie polską dumą”, który polega na portretowaniu kobiet, pochodzących z Polski a żyjących ojczyzną, ale świadomych swoich korzeni i odczuwających dumę ze swojego polskiego pochodzenia. Od razu tak jako Izba objęliśmy projekt patronatem, a ja i moja córka Karolina (na co dzień poważna studentka medycyny na bolońskim uniwersytecie), stanęłyśmy przed obiektywem z polskimi akcentami w ubiorze. Ja do mojej bluzki przypięłam wiele dla mnie znaczący kotylion, z którym wiąże się piękna historia. Miałam zaszczyt być w komisji wyborczej w Konsulacie RP w Mediolanie podczas wyborów do parlamentu europejskiego.
Kolejka do głosowania była kosmiczna, ludzie stali ponad 2 godziny po tym jak przejechali nawet setki kilometrów, aby zagłosować. Jednak atmosfera była magiczna, która udzieliła się i nam w komisji. Pracowaliśmy bez przerw, starając się jak najsprawniej przeprowadzić głosowanie. W nagrodę za moje „kierowanie ruchem” (starałam się ustawić osoby według nazwisk, aby trafiały do odpowiedniej osoby z komisji) dostałam od przesympatycznej pani przepiękny, własnoręcznie zrobiony kotylion. I tu nie do wiary: już po chwili, gdy ukazała się moja wypowiedź na stronie konkursowej… niesamowita Bożena Krasoń, dobry duch Polonii we Włoszech, potrafiła powiedzieć, kim jest ta osoba. Tak więc tu i teraz mogę powiedzieć: „dziękuję pani Halinko, prezent od Pani cały czas jest ze mną jako swoisty amulet”. Jak po raz kolejny się okazuje, świat jest mały.


Dlaczego komunikacja ma tak duże znaczenie w prowadzeniu firmy?
Komunikacja to jest słowo klucz w biznesie, w domu, w przyjaźni. Powinniśmy być otwarci na komunikowanie się. Przyjmować konstruktywną krytykę i umieć wyciągać z niej wnioski. Każdy z nas ma swoje limity. Wiem, w czym jestem dobra, a co powinnam oddelegować. Najgorsza jest sytuacja, kiedy pracownik nie ma szacunku do swojego przełożonego. Wynika to często z błędnego myślenia kierownictwa, że wzbudzą szacunek strachem. Prawdziwy menadżer potrafi przyznać się do tego, że czegoś nie wie i pozwala ten obszar zagospodarować swoim pracownikom.
W firmach niestety często jest gra pozorów, o pracy stanowi ilość wysłanych maili, a nie konkretne działanie. Dlatego tak ważna jest komunikacja. Oczywiście, nie jest łatwo przyznać się do tego, że czegoś nie umiemy, ale czasy Zosi Samosi to już odległa przeszłość.
Czy Polacy i Włosi mają takie samo podejście do Work-Life-Balance?
Dla Włochów najważniejszy jest człowiek i komunikacja, jednym słowem relacje międzyosobowe. Biznes we Włoszech robi się poprzez budowanie zaufania. Jeśli Włoch nas pozna i zaprzyjaźni się z nami biznesowo, to mamy sprawdzonego, lojalnego partnera biznesowego. Polacy są zadaniowi. Jeśli mamy do wykonania np. sprzedaż na określonym poziomie, to my to zrobimy. Relacje są u nas na drugim, a może nawet i na dalszym miejscu.
We Włoszech nikt nie pracuje po 16 godzin dziennie, zapominając o rodzinie. Pracują efektywnie, robią sobie w ciągu dnia przerwy. U nas powoli ta kultura biznesowa przychodzi i zaczyna być lepiej. Pracujemy inaczej, ale efektywność we Włoszech jest większa. Powinniśmy pracować zgodnie z naszym rytmem biologicznym. Nikt nie jest w stanie pracować 8 godzin efektywnie, bez przerwy. Dlaczego dzieci uczą się w szkole tylko 45 min, a studenci 90 min? Ponieważ tyle są w stanie utrzymać koncentrację. W pracy powinno być tak samo.
Work-Life-Balance jest bardzo potrzebny. Rozsądne kobiety biznesu mają czas na pracę i czas dla siebie oraz swojej rodziny. Dajmy sobie czas na odpoczynek i wyjazd na wakacje bez komputera. Wszystko jest kwestią dobrego zorganizowania własnego czasu. To sobie powtarzam jak mantrę, mimo że normalnie nie rozstaję się z dwoma telefonami i często zaczynam dzień o 5 rano by w spokoju zaplanować wszystko. Jednak coraz częściej właśnie tak rano wychodzę na balkon posłuchać szalejących wtedy ptaków, pobawić się z dwoma cudnymi kotkami, powdychać zapachy i … poczuć smak i zapach życia, zanim wciągnie mnie kalendarzowa machina zdarzeń.


Wydawca, redaktor naczelna Dwumiesięcznika oraz portalu Business Intelligence, założycielka i pomysłodawczyni Akademii Kobiecej Przedsiębiorczości.
Ambitna i niezależna dziennikarka ekonomiczna, zapraszana w roli prelegentki na najbardziej prestiżowe wydarzenia ekonomiczne i dziennikarskie w Polsce, tj. Forum Ekonomiczne w Krynicy, Forum Mediów i Komunikacji czy Festiwal Rok Kobiet.