Aby mógł powstać zarówno tak wspaniały Hotel jak i wybitna Restauracja, potrzebna była wizjonerka na miarę Da Vinci. Bo właśnie tak trzeba nazwać Renatę Kamienik, bez której to miejsce nie byłoby tu, gdzie jest teraz. Historia zarówno Hotelu, jak i Restauracji Da Vinci, które widzimy w dniu dzisiejszym, zaczyna się od tej jednej, bardzo ambitnej kobiety. Jej początki, zmagania, wzloty i upadki. Rąbka tajemnicy w zarządzaniu Hotelem i Restauracją Da Vinci uchyli nam Renata Kamienik.
Jak zaczęła się Twoja historia z Hotelem i Restauracją Da Vinci?
Byłam urzędniczką u Marszałka, zajmowałam się funduszami unijnymi i czułam, że chcę mieć możliwość decydować, zarządzać, tworzyć. Marzyłam o byciu kierownikiem wydziału – no cóż, jestem politycznie neutralna i tego nie jestem w stanie zmienić. Kiedy pojawił się przetarg na dzierżawę hotelu, kawiarni i restauracji Da Vinci, zdecydowałam, że złożę ofertę. Nie miałam innego pomysłu na siebie. Nie mogłam doczekać się wyników przetargu. Moja oferta była jedyna. Ogrom pracy mnie nie przeraził, nie przeraziło mnie też to, że będę musiała zatrudnić dużo osób, ani to, że miałam zaledwie 2 tygodnie na uruchomienie hotelu, w którym nie było kompletnie nic. Poprzednik zabrał wszystko, natomiast zostawił przyjęte rezerwacje – nie było czasu na nic – mogłam tylko działać. Uwielbiam trudne sytuacje, gdyż stres działa na mnie bardzo motywująco.
Czy były takie momenty, że chciałaś rzucić tym wszystkim, jeśli tak, co sprawiło, że mimo wszystko postanowiłaś kontynuować?
Rzucić chciałam Da Vinci w czerwcu 2023 r., o dziwo dopiero teraz. Podzamcze to mój drugi, a może pierwszy dom – tutaj czuję energię tego miejsca, jego potrzeby i widzę ogrom możliwości. Gdyby tylko urzędnicy byli cwani to miejsce byłoby kultowe. Wystarczyłoby dać mi wolną rękę i odcinać kupony. Dzierżawię zaledwie określoną przestrzeń, całość (zespół pałacowo-parkowy) zaś jest własnością Urzędu Marszałkowskiego zarządzaną przez Regionalne Centrum Naukowo-Technologiczne. Jestem w stanie zrozumieć, że urzędnikom może się nie chcieć – to był powód, dlaczego nie jestem urzędnikiem – mi się chciało i byłam zbyt aktywna. RCNT ma budżet, ja nie mam żadnego budżetu – i to jest to, co trzeba przyswoić. Mnie się nie może nie chcieć, ja muszę zarobić na pensje z nadzieją, że na utrzymanie mojej rodziny też wystarczy. Przez wiele lat dyrektorzy RCNT chcieli mnie zastraszyć w dosłownym tego słowa znaczeniu. Z perspektywy czasu było to dla mnie bardzo motywujące. Na wiosnę musiałam zmierzyć się z nowym dyrektorem, który twierdził, że zależy mu na tym, żeby Podzamcze się rozwijało. Ten czar jednak szybko prysł. Obawiam się, że wypracowywanie zysków w jednostkach publicznych jest źle widziane, przy tym aktywna kobieta też jest źle postrzegana.
Co było dalej?
W czerwcu odbył się Festiwal Kuchni Dworskiej z konkursem kulinarnym – eliminacjami do Mistrzostw Polski dla kucharzy. To było piękne i duże wydarzenie, w którego organizację włączyło się mnóstwo ludzi i organizacji z wyjątkiem RCNT. Konkurs promował cały zespół pałacowo-parkowy. Kosztowało mnie to dużo pracy, niepotrzebnego stresu i ostatecznie pozwoliło otworzyć oczy – zespół pałacowo-parkowy ma przynosić straty. Zrozumiałam, że mam nie wychylać głowy z restauracji. To był czas, kiedy zaczęłam myśleć o tym, że czas zmienić przynajmniej miejsce działalności. Poczyniłam nawet pewne kroki w tym zakresie i byłam bliska realizacji nowego planu. Dopiero we wrześniu uświadomiłam sobie, że obecny dyrektor jest już czwartym w tej jednostce za moich czasów i kolejnym, który wpadł na pomysł, że przedsiębiorcy pieniądze spadają z nieba, to trzeba mnie ograbić. Panie Dyrektorze, czuję się zobowiązana, dlatego będę kontynuować swoją misję i będę dalej sławić Podzamcze, nie tylko kulinarnie. Wystosowane do mnie kolejne absurdalne żądania zatrzymały mnie w tym miejscu, a było blisko, żebym się wyprowadziła.
Wizjonerka na miarę sukcesu – Restauracja Da Vinci
W kompleksie pałacowo-parkowym znajduje się Centrum Nauki Da Vinci z wystawami o człowieku – jest to nowoczesny kompleks. Restauracja i Hotel znajdują się w zabytkowych pomieszczeniach Dworu Starostów Chęcińskich i też noszą nazwę Da Vinci w nawiązaniu do Centrum Nauki. Dla mnie Da Vinci to synonim nowoczesności, postępu i rozwoju. Ten rok jest dla mnie przełomowy i zdałam sobie sprawę, że w swojej działalności hołduję idei rozwoju, postępu i nowoczesności. Nawet uczyniłam to mottem mojej działalności w Podzamczu. Rozwijam to miejsce, promując wysokiej jakości kuchnię polską – miejsce zobowiązuje! 🙂
Opowiedz nieco o fenomenie restauracji Da Vinci, co sprawiło, że zyskała taką renomę?
Konsekwencja to jest ten fenomen – jestem konsekwentna w biznesie w każdym zakresie. Każda karta menu jest wyjątkowa, o dziwo zawsze lepsza od poprzedniej – wpływ na to ma doświadczenie i świeże spojrzenie. Nie zapominam też o ludziach, gdyż bez nich nie udałoby się stworzyć tego miejsca. Największy szacunek mam dla drugiego człowieka – ludzie nawet nie są świadomi tego, że uczymy się najwięcej od siebie nawzajem. Złe doświadczenia w relacjach międzyludzkich są także ważne. Mam duże wsparcie, zrozumienie i sprawczość u moich pracowników. To oni tworzą klimat tego miejsca – witając gości, przygotowując dla nich dania, które skłaniają do powrotów w nasze progi.
Skąd wziął się pomysł na zgromadzenie tak zdumiewającej ilości win w karcie restauracji ? (jest ich aż 80 etykiet!)
Restauracja to miejsce, gdzie ludzie spędzają czas nie tylko przy jedzeniu, ale także pijąc napoje, w tym także alkoholowe. Jestem wiceprezeską Stowarzyszenia Kobiety i Wino, zatem wiem, że wino to doskonały trunek do food pairingu oraz nieskrępowanych rozmów towarzyskich. Wino to coś więcej niż napój alkoholowy, w każdej butelce jest wiele smaków, aromatów. Każda butelka to ciężka praca winiarzy i nie tylko, to różne regiony świata. Każda butelka kryje w sobie wiele historii ludzi, miejsc. W Da Vinci bardzo starannie dokonujemy selekcji, aby każdy mógł znaleźć swoje ulubione smaki i aromaty.
W którym momencie poczułaś się najbardziej dumna ze swoich osiągnięć w tym miejscu -Restauracja Da Vinci?
Dumna jestem z tego co udało się osiągnąć – uznanie branży było dla mnie najważniejsze. Zostałam ambasadorką kuchni polskiej jesienią 2022 roku. W 2023 roku otrzymałam Złotą Koronę, a restauracja Da Vinci tytuł najlepszej restauracji. To jest oczywiście ważne, ale najważniejsze jest jednak coś innego. Są to pojedyncze chwile, kiedy moi goście, siedząc przy stolikach, mówią do siebie – tutaj faktycznie wszystko się zgadza – dania prezentują się pięknie, smak pozostaje na długo w pamięci, obsługa jest troskliwa, a samo miejsce klimatyczne. Najbardziej lubię wcielać się w rolę cichego gościa. Z dużą przyjemnością rozmawiam z naszymi gośćmi nie tylko o daniach, winie, ale i historii miejsca, w którym się znajdujemy. O powiązaniach Jana III Sobieskiego z Podzamczem. Często zapraszam do części muzealnej, czy na spacer po zabytkowym ogrodzie.
Jakie projekty czy wydarzenia masz w planie zrealizować?
Chciałabym ożywić Dwór Starostów Chęcińskich – marzą mi się duże koncerty, festiwale – sztukę teatralne już mamy. Jest to wyjątkowa sztuka, gdyż jest wpisana w kolację. Andrzej Pieczyński zakochał się w naszych daniach i któregoś dnia przyniósł mi scenariusz sztuki kryminalnej „Morderstwo w Palazzo Da Vinci”. Wierzę, że przyjdzie taki dzień, w którym będę mogła kreować wizerunek całego zespołu pałacowo-parkowego.
Które cechy charakteru uważasz za najbardziej pomocne w swojej pracy?
Jestem pracowita, konsekwentna, jestem wizjonerką i nie waham się ufać swojemu instynktowi. Uwielbiam rozmawiać z ludźmi. Mam duże wsparcie u innych. Ludzie czują moją energię i podążają ze mną za wizją, którą przed nimi roztaczam – nie wahają się mi zaufać. Jestem dziewczyną ze wsi, z biednej rodziny – jestem tu, gdzie jestem, bo ludzie mi zaufali i uwierzyli. Warto być szczerym i dobrym. Każdego dnia jestem wdzięczna, że na mojej drodze życia spotkałam tylu wyjątkowych ludzi.